100 fal

– Fascynujące… – mężczyzna poprawił gogle na nosie i zanotował coś w oprawionym w skórę kajecie. Po czym wytarł resztki tuszu w niegdyś biały kitel.

– Co jest takiego fascynującego, doktorze? – szorstki głos umundurowanej kobiety odbił się pogłosem w skromnie urządzonej pracowni.
– To, kapitanie, że wygląda na to, że nasz obiekt… śni.
– Aha? – kobieta skrzyżowała ramiona. – Przypominam, doktorze, że za pół godziny wyruszamy, żeby nie natrafić na flautę.
– Muszę dokończyć eksperyment! – oburzył się naukowiec. – To za mało, żeby spisać obserwacje!
– Proszę nie pleść bzdur. Ma pan dwa kwadranse i przekierujemy całą moc na śmigła wspomagające.
Doktor wyrwał kartkę z notesu i podał ją kapitan.
– Z moich obliczeń wynika, że cepelin spokojnie może kontynuować podróż nawet za godzinę.

Kobieta zgniotła kartkę nawet na nią nie patrząc.

– Z mojego doświadczenia – podkreśliła – wiem, że skończy nam się paliwo i będziemy dryfować, dlatego potrzebujemy odpowiedniego wiatru. Pół godziny i ani minuty dłużej.
Odwróciła się na pięcie i wyszła z kajuty-pracowni doktora Dice’a. Honorowy pasażer, którego musiała niańczyć podczas tej misji dawał w kość zarówno jej, jak i całej załodze. Ale tak brzmiały rozkazy jej królewskiej mości, która za pośrednictwem Stowarzyszenia Odkrywców przydzieliła im dodatkowy bagaż w postaci ekscentrycznego naukowca. Musiał się dostać na wystawę wynalazków, by godnie reprezentować monarchię. Do tego celu zaprzęgnięto najlepszą i najszybszą jednostkę latającą po morzu chmur, HMZ String.
Kapitan Eleonora Benkins nie przywykła do roli niańki, a sterowiec wojenny nie był miejscem dla pasażerów. Weszła na mostek, gdzie na warcie stał pierwszy oficer, Moore.
– Kapitan na mostku – zasalutował wzorowo, podrywając załogę do stania na baczność.
– Spocznij – Benkins skinęła głową. – Panie Moore, jak idą przygotowania do startu?
– Wszystko gotowe, kapitanie – rzucił zdawkowo.
W przeciwieństwie do oficera piechoty, był bardzo oszczędny w słowa.
– Panie Moore, proszę rozpocząć procedurę startu. Nasz gość miał dość czasu na przygotowania.
– Tak jest, kapitanie.
Wszyscy nie mogli się doczekać momentu, gdy pasażer opuści pokład.
Moore sprawnie komenderował. Znał HMZ String prawie tak dobrze, jak kapitan. Zaczynał swoją karierę właśnie na nim jako midszypmen. Uruchomiony kompas zaczął kręcić się coraz szybciej, aż w końcu ustabilizował swoją pozycję.
– Cała moc prawe śmigło – procedura była opracowana w każdym calu.
– Jest cała moc prawe śmigło!
– Wciągnąć kotwicę.
W tym momencie oświetlenie na mostku zgasło. Ucichły też odgłosy silnika.
– Dice – zagryzła w ustach frustrację Eleonora.

5 thoughts on “100 fal

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *