Dopadło mnie klimatyczne. A może to aura “polskiego morza”. Ale tak bardzo mi się dziś nie chce myśleć i tworzyć. Po nieprzespanej nocy (Kołdrian musiał odreagować podróż) i przy braku kawy wyglądam jak zombie. Nie będzie dziś vloga, chyba że znajdę kawiarnię, serwującą migdałowe latte. Swoją drogą, migdał i soja to na razie jedyne mleka…Continue reading Camp NaNoWriMo – dzień 9
Wybieram się na wycieczkę – “Syreny z Tytana” Kurta Vonneguta
Książka, którą dzisiaj chcę wam przedstawić nie jest żadną nowością. Zresztą, jej autor od jakiegoś czasu nie żyje, a znany jest z kilku innych dzieł.
Camp NaNoWriMo – dzień 8
Ruszyliśmy! I jak typowa polska rodzina jeszcze z rana się dopakowaliliśmy. Plan był ruszamy po śniadaniu, a realizacja wyszła jakieś dwie godziny później. I tak nieźle.
Camp NaNoWriMo – dzień 7
Chyba muszę się przestać łudzić, że kiedykolwiek będę w stanie pracować podczas Campa tak samo intensywnie jak podczas listopadowego NaNo…
Camp NaNoWriMo – dzień 6
Planowałam dziś pisać od rana, ale oczywiście nie dałam rady, bo trzeba było obskoczyć zakupy przed niehandlową. Normalnie się nie przejmuję i kupuję co trzeba w poniedziałek, ale z racji wyjazdu zostałam zmuszona dołączyć do reszty…
Camp NaNoWriMo – dzień 5
Dzisiejsza notka to mój okrzyk rozpaczy… A miałam świętować imieniny i w ogóle taki fajny, produktywny dzień.
Camp NaNoWriMo – dzień 4
Dzień “bezczynności” campowej, ale była to planowa bezczynność.
Entliczek, pentliczek – recenzja “Pchły” Anny Potyry
Chyba każdy Polak ma choć jedną historię z czasów WWII, którą nosi zaszytą gdzieś głęboko. Część z nich jest chwalebna, opowiada o bohaterstwie. Części wstyd przytaczać, bo takie były czasy i ludzie gotowi byli na wszystko, byle przeżyć. Sama mam kilka takich historii, kilku ich bohaterów dalej żyje, dlatego na razie to nie jest czas,…Continue reading Entliczek, pentliczek – recenzja “Pchły” Anny Potyry
Camp NaNoWriMo – dzień 3
Miałam dziś nadrabiać, pisać… A zapomniałam o planach.
Camp NaNoWriMo – dzień 2
Drugi dzień Campa, gdy już odespałam i pełna zapału mogłam zasiąść do komputera… Tylko po to, żeby czekać na najważniejsze w historii aktualizacje systemowe, bez których nie ma niczego.