Postanowiłam popytać o pisanie innych literatów i efektami tych rozmów podzielić się z Wami. Pytań nie jest dużo, bo pięć, a właściwie sześć, stąd też tytuł tej serii, bardzo kreatywna “Piątka z plusem”. Wystarczy. Na pierwszy ogień mam dla Was rozmowę z Hanną Bogoryja Zakrzewską, współautorką książki “Zdarzyło się naprawdę”, która swoją premierę będzie miała 5 czerwca br. Po lekturze wywiadu zerknijcie na zapowiedź książki, ja planuję ją przeczytać, bo dobry reportaż nigdy się nie starzeje.
1. Jakie były Twoje literackie początki?
Pamiętam, że zawsze dużo czytałam, ale pisanie nigdy nie było moją mocną stroną. Nie lubiłam zwłaszcza samej czynności pisania. Gdy zdawałam na filologię polską na egzaminie pisemnym trafił mi się ten sam temat, co wcześniej na maturze. Byłam spokojna, że skoro dostałam już za niego piątkę, to i teraz dobrze wypadnę. Przeżyłam szok, gdy zobaczyłam na liście wyników obok swojego nazwiska ocenę niedostateczną. W sekretariacie pokazano mi moją pracę. Arkusz był przekreślony a na nim egzaminator napisał: “ Tekst nieczytelny. Dwója!”. Uratował mnie egzamin ustny.
Pamiętam, gdy po kilkunastu latach pracy w redakcji reportaży w polskim radiu kierownik redakcji musiała dokonać opisowej oceny swoich pracowników. Podkreśliła wtedy, że jestem znakomitą reportażystką, która świetnie radzi sobie ze słowem mówionym, gorzej z pisanym.
Dlatego gdy wraz z Katarzyną Błaszczyk dwa lata temu wymyśliłyśmy napisanie książki z reportażami, trochę się cieszyłam, a trochę martwiłam. Kasia pocieszała mnie, że razem damy radę. Na szczęście w tym samym czasie ruszył nasz blog. I nagle polubiłam tę czynność. Już wiem, że muszę się mocno skoncentrować, że nie mam łatwości pisania, słowa nie wypływają ze mnie gładko, nie porażają literackością, ale jednak teksty przykuwają uwagę.
Tak, blog stanowczo był rozgrzewką przed książką.
2. Pamiętasz swój pierwszy tekst? Zacytujesz fragment?
W naszej książce jest 14 reportaży, każda z nas napisała siedem. Pierwszy, który napisałam “Zaraz przejdę na drugą stronę” był najtrudniejszy. Dlatego, że był pierwszy i dlatego, że piekielnie mi zależało, by go nie napisać banalnie.
Bohaterka reportażu Joanna Sałyga zanim odeszła była autorką poczytnego bloga “Do czego przydaje się Chustka?”. Czytelników urzekała przepiękną polszczyzną, neologizmami, umiejętnością opisywania rzeczy i emocji, subtelną ironią. Spotkanie z nią i rozmowa o śmierci oraz spotkanie z jej 7-letnim synkiem było dla mnie niezwykle ważnym doświadczeniem. Gdy kilka lat po jej śmierci, ja też zachorowałam, jej słowa wracały do mnie i motywowały mnie do walki o życie.
Pamiętam, gdy usiadłam przy komputerze zastanawiałam się od czego zacząć opowieść o Joannie. Przywołałam w myślach jej postać i nagle zobaczyłam scenę, którą mi opowiedziała, a która nie znalazła się zawarłam w reportażu radiowym. I tak zaczęła się ta opowieść:
Jest już po północy. Joanna stoi przed drzwiami mieszkania. Trzymając w ręce dużą torbę zmaga się z zamkiem. W końcu udaje się otworzyć drzwi. Chwyta stojącą na ziemi walizkę na kółkach i wchodzi cichutko do domu. Ale w korytarzu czeka na nią wyrwana ze snu opiekunka syna. Patrzy z wyrzutem na wielkie pudło klocków, które wystaje z torby i mówi:
– Niech już pani przestanie przywozić mu te klocki. Jaś potrzebuje mamy, a nie zabawek.
– Byłam wtedy korpo- suką – powie o sobie później Joanna.Wtedy nie przeczuwa nawet, że za kilka lat założy bloga i ogłosi całemu światu:
– Chustka jest dziennikiem pisanym z myślą o moim Synku,
– w postach zatrzymuję kadry z naszej codzienności z rakiem w tle.
– nazwę i tytuł bloga wymyślił Niemąż.
– wtedy – w kwietniu 2010 roku – zrozumieliśmy, że stoimy na rozstaju dróg – albo założę chustkę na łysą głowę i będę walczyła, albo pomacham bliskim chustką na pożegnanie.
– mam 34 lata.
– ważę 56 kg przy wzroście 171 cm
– urodziłam pięć lat temu przez cięcie cesarskie chłopczyka.
– od kilkudziesięciu godzin mam raka.Po napisaniu rozdziału, wysłałam go do oceny Kasi. Miała wiele dodatkowych pytań, a przede wszystkim nie poczuła podczas czytania tych emocji, tego zafascynowania Chustką, które ja przeżyłam. Odłożyłam na miesiąc pracę nad tekstem, a gdy usiadłam znowu, by go poprawić, okazało się, że zniknął z komputera. I znowu otworzyłam białą kartkę, skoncentrowałam się mocno, przypomniałam sobie pierwszą scenę i słowa same ze mnie popłynęły. Tak powstał jedyny rozdział, do którego redaktor książki nie miał ani żadnego pytania czy sugestii poprawy.
3. Jak wygląda Twój pisarski dzień?
Nawet pracując w radiu, tak naprawdę pracuję w domu. Tu montuję, do redakcji chodzę dopiero z gotowym reportażem. Przez lata nauczyłam się koncentrować na pracy, chociaż w kuchni nie pozmywane garnki i wypadałoby poodkurzać.
Najbardziej lubię zacząć pracę przy drugiej porannej kawie. Otwieram komputer i siedząc jeszcze w szlafroku, zaczynam pisać. Pierwsze dwie godziny są najbardziej twórcze. Potem idę na długi spacer do lasu z psem i po powrocie znowu pracuję w całkowitym skupieniu. Około 14 zaczynam przygotowywanie obiadu i potem już nie wracam do pisania. Po południu w komputerze robię tylko rzeczy, które nie wymagają ode mnie całkowitego zanurzenia się w świecie moich bohaterów. Dotyczy to zarówno montażu reportaży jak i pisania książki.
4. Kto cię inspiruje?
Książki moich mistrzów czytałam kilkanaście razy, a i tak jeszcze będę do nich wracać.
– Niedziela, która zdarzyła się środę- Mariusz Szczygieł
– Schodów się nie pali-Wojciech Tochman
– Był sobie chłopczyk-Ewa Winnicka
– Polskie miłości-Andrzej Mularczyk
A poza tym Hanna Krall i wielu znakomitych reportażystów także ze starszego pokolenia: Barbara Wachowicz, Melchior Wańkowicz,
5. Self-publishing czy tradycyjne wydawnictwo?
Zdecydowałyśmy się na wydawnictwo Znak bo:
– dobre wydawnictwo podnosi prestiż tego, co napisałyśmy
– mamy gwarantowane pieniądze za nasz wysiłek
– zapewnia profesjonalną redakcję i korektę, a pisanie nie jest naszą najmocniejszą stroną
– zdejmuje z nas ciężar promocji, choć i tak bardzo zaangażowałyśmy się w promocję
– nie musimy podejmować miliona decyzji np co do okładki czy zdjęć, a przecież czasu u nas niewiele. Pracujemy zawodowo, Kasia ma maleńkie dzieci, książkę pisałyśmy w wolnych chwilach.
Plus: Gdzie można Cię znaleźć w sieci
Prowadzimy bloga o reportażu, storytellingu, w podcastach dzielimy się wiedzą o współpracy z wydawnictwem:
– https://torbareportera.pl/
– https://soundcloud.com/torba-reportera
Dziękuję Hanno za Twój czas i czekam na premierę Waszej książki.
Poruszyła mnie ta zacytowana scena…
Się chyba powinnam podłączyć pod komentarz. Ale to czysta prawda
Rozmowa zachęca do przeczytania książki.