Jeszcze wczoraj wieczorem nie wiedziałam, co będę pisać podczas tegorocznego NaNoWriMo. Bo to, że będę coś pisać nie podlegało, mimo wszystko, wątpliwości.
Pierwszy dzień powoli się kończy.
A ja mam początek, który nie za bardzo chce się rozwinąć. Odliczaliśmy do północy i tuż przed końcem stwierdziłam, że “zacznę od trupa, bo to zawsze dobry początek”. No i mam trupa na stole. I próbuję się z nim jakoś zapoznać, ale cały dzień był dziwnie milczący. Może pod wieczór zechce się otworzyć…
Ot, normalne dylematy podczas NaNoWriMo.
Bardzo proszę o kciuki, bo się przydadzą.