O raju, tak szybko przemknął mi wrzesień, że przegapiłam jego końcówkę. Kalendarz inspiracji pojawi się jutro, muszę popracować nad jednym ćwiczeniem kreatywnym.
Co takiego wydarzyło się w tym miesiącu?
Po pierwsze dni i noce zlewają mi się ze sobą. Najbardziej aktywna jestem obecnie o 4 nad ranem (dokładniej między 3 a 7). Niestety, nie jest to czas, który mogę przeznaczyć na pisanie. W ogóle, udaje mi się wyrwać po kilkanaście minut na czytanie, a co dopiero, żeby myśleć o napisaniu czegoś.
Ale, coś w tym miesiącu jednak napisałam.
Po pierwsze, pojawił się kolejny rozdział PANIK – do przeczytania tutaj.
Po drugie, próbowałam prowadzić wrześniowy kalendarz inspiracji, ale od dwóch miesięcy notuję z goła inne rzeczy niż swoją radosną twórczość.
Po trzecie, wreszcie dokończyłam wpis dotyczący “Dla każdego inny raj”.
I tak uważam, że jako świeżo upieczony rodzic, który walczy o przetrwanie z dnia na dzień, jest tego sporo. Są dni, że udaje się coś więcej, są dni, że marzę o wypiciu ciepłej herbaty (a nie jakichś 20 raz podgrzewanych popłuczyn). Życie.