Ja chyba muszę przestać cokolwiek planować… Bo nie jest to coś, co idzie mi w jakikolwiek zadowalający sposób.
W kwietniu trwało Camp NaNoWriMo, o którym pisałam w TYM wpisie. Miałam uczestniczyć w specyficzny sposób. A mianowicie napisać jedno opowiadanie w jeden dzień. Dziesięć tysięcy słów w dwadzieścia cztery godziny. Nie jest to szczególnie dużo, zwłaszcza, że kiedyś mi się już udało tak zrobić.
Nie muszę oczywiście wspominać, że kompletnie nawaliłam?
Z drugiej strony, obecne inspiracje w kalendarzu się dla mnie sprawdziły. Nie zrobiłam tylko jednego ćwiczenia. Porównując do marcowego zero to duży sukces. Pozostanę przy tej formie inspiracji.
Jestem też zadowolona z tego, ile udaje mi się czasu poświęcić dla bloga i powoli zaczyna nabierać on swoich kształtów.
Trochę gorzej było z moim czytaniem.
Nie policzę, ile tekstów przeczytałam. Na pewno książek za mało. Ale w sumie każdy czytający uważa, że za mało przeczytał. Za to przeczytałam jedną mega wartościową książkę i z tego jestem najbardziej zadowolona. Jej recenzję zrobiłam w TYM wpisie.
Po raz drugi w swojej karierze, jeśli tak szumnie mogę napisać, przegapiłam deadline konkursu literackiego. Bo z jakiegoś powodu ubzdurało mi się, że był do końca miesiąca, a nie gdzieś w dniu kompletnie z niczym nie związanym. Zwłaszcza, że w regulaminie też był zapisany 30 kwietnia, tylko że dopiero po czasie zobaczyłam, że owszem, 30 kwietnia, ale wtedy jest ogłoszenie wyników… Za gapowe się płaci. Muszę uważniej wypełniać kalendarz.
Jakieś porady, jak się lepiej zorganizować?
Żadnych. Sama tego nie potrafię.
I tak wiele Ci się udało.
Nie będę się rozpisywać, po prostu podrzucę dobry link. Z ogromną większością się zgadzam 🙂
http://zuch.media/jak-zarzadzac-czasem/
Dzięki! Siadam i czytam.
Mam nadzieję, że mój tekst się przyda i faktycznie pomoże. Powodzenia 🙂