Gdy Śmierć wzięła zaległy urlop, była przekonana, że Życie sobie bez Niej poradzi. Spakowała do torby klapki, słomkowy kapelusz i wsiadła do czerwonej Plymouth Fury z 1958. Silnik zamruczał przyjaźnie i po chwili obie mknęły po autostradzie. Przy tych prędkościach Śmierci nie przeszkadzał upał, który świętowało z zamiłowaniem Lato.
Nawet nie miała ochoty na postój.
Choć nie była ze Sobą do końca szczera. Miała ochotę zatrzymać się przy jakimś Zajeździe. Wysiadłaby wtedy, rozprostowała stare kości i przysiadła przed wejściem, tylko po to, żeby celebrować wolną chwilę. Ale wtedy mogłoby zadzwonić Życie i przypomnieć jej, jak bardzo jest potrzebna w Pracy.
Ciekawa wizja, sugestywnie napisana.
Bardzo fajnie ujęte śmierć w 100 slowach
Podoba mi się, również uważam, że jest bardzo sugestywna. Daje do myślenia.
Krótko ale daje do myślenia- tak jak lubie 🙂
Interesująca perspektywa.
Refleksyjne i ciekawe 🙂
Kojarzy mi się z Pratchettem, tak jakoś 🙂
Krotko, zwirzzwięźle i na temat. Porusza myślenie.