day3_kisielcichocka_pl

Wakacje #dzien3

Pogoda taka, jak to w obecnym klimacie, więc wracam trochę myślami do ładniejszych temperatur. Kolejny zadanie z wyzwania u Piszę, bo chcę. Dialog.

Swoją drogą to minął ponad tydzień Preptobera, a ja nie ruszyłam z przygotowaniami. Dalej obijam się po notatkach… Listopad będzie ciężki.


Wakacje

– Ale dzisiaj parno, co nie? Można? – starszy mężczyzna wskazał na okno.
Siedzący naprzeciwko niego młodzieniec mruknął i zatopił się w książce.

– Duże dziś opóźnienie… – staruszek ponownie zagaił, gdy pociąg zatrzymał się w szczerym polu. Na łące za oknem pasło się stado saren, żadna nawet nie zwróciła uwagi na chodzącego wzdłuż składu konduktora.

– Ano…- odburknął ten drugi i wcisnął nos w książkę jeszcze głębiej.

– Żona mnie wysłała do sanatorium – nie dawał za wygraną ten pierwszy. – Żebym powdychał jodu. Ale latem, to przecież tego jodu prawie nie ma!

– No nie ma – chłopak rozpaczliwie rozejrzał się po przedziale, trzeci pasażer spał w najlepsze, ani myślał dać się zagadać.

– Dla mnie morze mogłoby nie istnieć, gdyby dało się ten jod przenieść w góry. Te widoki, otwarta przestrzeń i tyle kolorów w dolinach! Nie co ta szara woda. Wszędzie taka sama.

– Nieprawda – za późno ugryzł się w język. Zamknął O’briana i schował do plecaka. Przeczyta później, ale honoru morskich głębin będzie bronił.
Nagle szarpnęło i pociąg ruszył. Starszy pan poderwał się z miejsca.

– Pan wybaczy… prostata – wyszedł, kończąc dyskusję.

1 thoughts on “Wakacje #dzien3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *