Wybrakowana filiżanka z oderwanym uchem. Tyle jej zostało po poprzednim życiu.
Nie miała nawet spodeczka, który pękł w drzazgi podczas ostatniej nawałnicy. Myśląc tylko o przetrwaniu, złapała starą porcelanę i uciekła w pustkę.
Z dala od gromów i huku.
I broni, która raniła najbardziej: “Cisza, durna pizdo”
Tytuł mnie zaciekawił, poczatek też, jednak wulgaryzmy nie dla mnie. Taki juz wiek.
Życie różami usłane nie jest – bohaterka miniatury też chciałaby nie musieć się z wulgaryzmami stykać.
Mam podobne odczucie. Chociaż sama dosyć dużo przeklinam, nie wydaje mi się, by konieczne było stosowanie aż takich wulgaryzmów. Tak, dobrze wiem, jak brutalne potrafi być życie. Natomiast czasami prostymi zdaniami, neutralnie nacechowanymi słowami można uzyskać znacznie mocniejszy efekt, niż poprzez rzucanie mięsa. Ale autorka wybrała taki styl, a nie inny. Ma do tego prawo.
*mięsem
Tak samo myślę …. ;d
Na szczęście i ja mam prawo wyrażac swoje zdanie:-)