Miałam dziś nadrabiać, pisać… A zapomniałam o planach.
Dziś nie mieliśmy prądu, nie naładowałam sprzętu, więc większość dnia siedziałam i rozmyślałam.
Ale to było potrzebne
Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo nie mam pomysłu, co zrobię z bohaterami… Prawdopodobnie to była kwestia zmęczenia materiału. Ile można pisać od nowa to samo? Wczoraj wieczorem miałam jeszcze mglisty pomysł na ostatnie zdanie całej historii. A dziś rano kompletnie mi to nie pasuje.
Zmiana – kolejna
Do tej pory Szafirowa była pisana ciągiem. Ale ja stanowczo nie potrafię w długotrwałą fabułę. Dlatego zmieniam. Będzie to kilka opowiadań z dwójką bohaterów. Taki… Wiedźmin, zanim Andrzej Sapkowski stwierdził, że spróbuje w długotrwałą fabułę. Ja próbuję w drugą stronę.
Poniżej te kilka zdań, które udało mi się wydusić z siebie.
SZAFIROWA (3.0) – odcinek 3a
Mieszanka ziół, piwa, spoconego ciała i zleżałej ryby. Było duszno i ciasno, bo od samego wejścia zderzył się z dwoma krzepkimi jegomościami. Ku jego zdziwieniu, grzecznie przeprosili i przepuścili go, by mógł spokojnie wejść. Karczma była malutka, choć z zewnątrz wydawała się dużo większa. Prawdopodobnie jej właściciel resztę budynku przeznaczył na swoje mieszkanie, a na przybytek publiczny przeznaczył izbę wejściową i kuchnię. Patrząc na rozmiary wsi, wcale go to nie dziwiło. Większość życia towarzyskiego i tak odbywała się podczas modłów w świątyni.
Ciekawi dalszego ciągu ? Śledźcie ten link.