Camp NaNoWriMo – dzień 9

Dopadło mnie klimatyczne. A może to aura “polskiego morza”.

Ale tak bardzo mi się dziś nie chce myśleć i tworzyć. Po nieprzespanej nocy (Kołdrian musiał odreagować podróż) i przy braku kawy wyglądam jak zombie. Nie będzie dziś vloga, chyba że znajdę kawiarnię, serwującą migdałowe latte. Swoją drogą, migdał i soja to na razie jedyne mleka roślinne jakie próbowałam, które się nie ważą z kawą. Soi nie mogę jeść. A tylko soję tutaj widziałam.

Pisanie klimatyczne

Trochę mnie wkurza mój brak energii, bo mam świetną, klimatyczną werandę i chłopaki odsypiają wczorajszy dzień, więc mogłabym szaleć.

Ale moja głowa wypluwa z siebie taki bełkot, że wstyd to pokazywać… Co nie zmienia faktu, że pokażę, bo takie były założenia tego campa. Brakuje mi komputeta, bo pisanie na komórce jest sttaszne…


Szafirowa (3.0) – odcinek 8

– Mam trochę towarów, których wolałbym nie wieźć za daleko, bo stracą na wartości… – kupiec cały czas uśmiechał się do Bruna. – Ale nie wiem, jak dobrze pójdą mi tu negocjacje. Niektórzy klienci są drażliwi.


Chcecie znać dalszy ciąg? Śledźcie ten link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *