Kolejny tekst ze świata Oblatywaczy. Tym razem trochę z życia szarego człowieka. Jest to początek dłuższego opowiadania, nad którym obecnie pracuję. Wszystkie pozostałe teksty możecie znaleźć pod tym linkiem.
Długi lot
— Nie, nie będę płacić za twojego adwokata. Trzeba było nie wymuszać pierwszeństwa. Słuchaj, nie mam w tej chwili czasu, bo zaraz wchodzimy w strumień i mnie zerwie — Ariadna przerwała połączenie. Mimo to irytujący głos męża ciągle wwiercał jej się w czaszkę wibrując nieprzyjemnie.
Przygładziła dłonią spódnicę. Zupełnie niepotrzebny gest, który mogła zastąpić instrukcja wysłana myślą, a posłuszny strój powróciłby do nieskazitelnego ułożenia. Ale lubiła niepotrzebne gesty. Robiły odpowiednie wrażenie na innych, często podświadomie wpływając na ich nastrój czy decyzje. Ją najbardziej interesowało budowanie przyjaznego wizerunku osoby godnej zaufania, która swoim profesjonalizmem zadba o najcenniejsze co ma do zaoferowania klient: zdrowie.
Zwróciła uwagę na powiadomienie w kąciku oka. Wyświetliła zaktualizowany plan lotu i posłusznie przyłożyła lewy palec serdeczny do panelu na oparciu głębokiego fotela. Sztywne pasy nie pozwalały jej za bardzo się rozejrzeć i poza kilkoma naukowcami w rzędzie na wprost siebie, nie widziała innych pasażerów. Igła wstrzyknęła supresory na czas trudnego lotu, a miękki głos w głośnikach nakazał wyłączyć wszystkie programy, zamknąć oczy i zrelaksować się podróżą. Źle dobrane słownictwo przekazu zgrzytało kobiecie w uszach. Gdyby ona opracowywała procedurę lotu, zadbałaby o lepszą treść i mocniejszą dawkę środka uspokajającego. Reszta podróżnych uparcie nie dawała się uśpić. Tak zaaferowała ich dyskusja na temat jakiegoś białka wyizolowanego z bakterii, że zapomnieli o bezpieczeństwie. Dopiero głośne upomnienie od stewarda zmusiło ich do poddania się iniekcji.
Ariadna odetchnęła z ulgą i rozpoczęła własną relaksację. Pozostawiła komunikatory w pogotowiu, żeby pakiety przesłanych danych dotarły do niej od razu po przebudzeniu i wsłuchując się w dźwięki zamierającego statku powtarzała w myślach litery imion swoich byłych od tyłu. Zaczynając od Mike’a, — szkoda, że nie mają intercyzy. Zdążyła dojść do trzeciego i odpłynęła w sen. Kto nazywa syna Nabouchodonosor?
***
Wstrząs wyjścia z tunelu momentalnie obudził wszystkich pasażerów. Z głośnika popłynęła delikatna muzyka, a pierwsza oficer zakomunikowała kojącym głosem, że właśnie przeskoczyli z ramienia Oriona na ramię Strzelca w obszar mgławicy Trójlistnej Koniczyny. Około ośmiu tysięcy lat świetlnych od domu. Z powodu wysokiej aktywności gwiazdowej HD 164492 rekomendowany maksymalny pobyt to trzy miesiące dla syntetyków i niecały miesiąc dla analogów.
Ariadna odebrała zaktualizowany raport dotyczący jej stanu fizycznego z dodatkową adnotacją o rekomendowanym maksymalnym pobycie. Ręcznie wydłużyła czas z trzech dni do tygodnia. Potwierdziła swój wybór, zgadzając się dobrowolnie na konsekwencje. Po powrocie czeka ją kilka tygodni terapii.
Posegregowała wiadomości, które przyszły podczas jej snu. Przez chwilę wahała się, czy odczytać tę od męża, ale komunikat trwał pięć sekund. Brzmiał prawdopodobnie „wszystko załatwione, baw się dobrze”.
Przygryzła boleśnie wargę, gdy statkiem szarpnęło. Zacumowali na stacji. Ponad melodią wypełniającą kabinę zaczęły przeważać trzaski i buczenie metalowego kolosa. Domu dla ponad tysiąca naukowców. Światło zamigotało, po czym wróciło do normalnego spektrum. W tym samym momencie zwolniły się pasy bezpieczeństwa i pasażerowie zaczęli kłębić się przy wyjściu. Ariadna czekała cierpliwie zajęta sporządzaniem notatki dla szefowej, której nie zdążyła skończyć przed odlotem. Uśmiechnęła się uprzejmie, ignorując syntetyka próbującego ją zagadać. Na niewiele się to zdało, bo mężczyzna odebrał uśmiech jako przyzwolenie do rozmowy i zaczął opowiadać jej o swoim najnowszym odkryciu licząc na ekspertyzę. Skąd mógł wiedzieć, że Ariadna nie jest pracownikiem naukowym i ma tu inne zadanie.
Wysłała notatkę, przeprosiła rozgadanego naukowca i podeszła ostrożnie do wyjścia. Magnetyczny strój stawiał opór imitując ziemską grawitację, ale długie włosy nie poddawały się temu złudzeniu i co chwila wpadały jej na twarz. Ominęła dwie rozgadane kobiety, które zachwycały się właściwościami białka. Nie słuchała szczegółów, zbyt zajęta własnymi sprawami.
Nie myślałaś o napisaniu książki? A może już ją piszesz? 🙂 Dobrze się czyta 🙂
I to nie jedną ;p
Naprawdę?! Ale już coś wyszło czy w trakcie?!! Serio świetnie się ciebie czyta!
Dobre początki. Powodzenia.
Świetnie piszesz , z przyjemnoscią przeczytałam 🙂
Bardzo wciągający fragment. Czekam na kolejne 🙂
Masz bardzo przyjemny styl pisania:) dobrze się xsycz
Co za wyobraźnia, super !!! Bardzo dobrze się czytało 🙂
Przyjemnie się czyta. Czekam na kolejny wpis 🙂
Tematyka nie dla mnie, niestety gustuję w czym innym, ale pisz, może akurat okaże się, że czytałam fragment książki niezwykle znanej pisarki 😀
Bardzo przyjemnie sie czyta🙂 potencjał jest
Przyjemnie się czytało 🙂 Podoba mi się jak budujesz zdania – prosto acz intrygująco.
Fajnie się czyta, ale rażą mnie krótkie zdania – ja stety/niestety uwielbiam wielokrotnie złożone 😀
super napisane 🙂 czyta się bardzo przyjemnie 🙂