— Stop! Circle, co się z tobą dzieje? Znowu mylisz riffy.
Wokalista huknął na gitarzystkę. Perkusista westchnął ostentacyjnie i sięgnął po butelkę z wodą od sponsora. Klawiszowiec przestawił na syntezatorze ustawienia i z głośników ryknął złowieszczy huk wuwuzeli. Basistka parsknęła i sięgnęła po chusteczkę schowaną w kieszeni spódnicy.
— To twoja wina — gitarzystka wskazała na nuty. — Pobazgrałeś mi coś i nie mogę tych twoich krzaczków rozczytać! Tak się nie zapisuje nut!
— To jest tabulatura! Każdy fan metalu ją zna!
— To są hieroglify! Tak wyglądają nuty! — złapała za mazak i na whiteboardzie narysowała pięciolinię z kilkoma ćwierćnutami. — Specjalista bez szkoły.
Basistka śmiała się w głos.
Po chwili złapała się za brzuch i wybiegła z sali prób. Wokalista z gitarzystką kłócili się, ignorując resztę zespołu, gdy perkusista nie wytrzymał. Uderzył z całej siły w talerze.
— Spokój! Dawać sobie buzi i wracamy do pracy. Wystarczy, że Pearl znowu coś brała.
— Nic nie brałam — basistka zaprzeczyła wchodząc z powrotem. — To przez ten gulasz. Już chyba będzie dobrze. Gramy?
Wszyscy skinęli głowami i Puchate Koty były gotowe do gry.
A potem mocny akord na gitarze przepalił tranzystor we wzmacniaczu.
Kogel mogel czyli galimatias 😉
czekam na ciąg dalszy, bo trochę krótkie to opowiadanie
Nie planowałam kontynuacji, ale muszę się nad tym zastanowić. Może je trochę rozwinę.
Poprosimy kontynuację 🙂 !
Tak właśnie wyglądają próby 😀
Szkoda, że tak mało, bo mnie zaciekawiło ^^