Na tym wpisie zacięłam się w połowie maja. Najpierw po prostu nie miałam czasu na komputer, potem problemy ze stroną, ze zdrowiem, aż w końcu oryginalny pomysł jaki miałam na tekst gdzieś mi się rozmył.
I tak prokrastynowałam sobie przez długi czas. Bo przecież mam tyle innych rzeczy na głowie, że na pisanie nie znajdę nawet pięciu minut. Czasami jest to prawda. Czasami naprawdę jak Kołdrian idzie spać, to ja w połowie przysypiania oglądam powieki od spodu. Ale są dni, że mogę się obijać. I mimo to nie mogę się zmusić do pisania.
Ale powiedzmy, że wróciłam. Napisałam. Delektujcie się.
Misja
Piątka śmiałków przyglądała się z niedowierzaniem staremu kufrowi. Stary zamek trzymała zardzewiała kłódka zabezpieczona plombą. Na malutkiej karteczce napisano “no:05”. Jeden z bohaterów, pulchny niziołek w przykrótkiej kurcie opinającej się na pokaźnym brzuchu, wyciągnął z plecaka skórzane etui. Było zadbane, ale nosiło ślady częstego użytkowania. Po otwarciu wyjął ze środka zestaw wytrychów. Jego towarzysze zrobili mu miejsce, choć na twarzy przepięknej elfki malowało się nadąsane zniecierpliwienie. Trzymała magiczny ognik blisko skrzyni.
— No już przestań, uczciwie wygrałem — mruknął przepraszająco niziołek w stronę elfki. — Otwieram!
Stojący obok elfki krasnolud zatarł ręce. Młot runiczny na jego plecach ściągał światło i zwielokrotniał je rozświetlając jaskinię. Paręnaście metrów dalej leżało czerwone, a raczej siniejące już cielsko smoka. Kocia wojownicza księżniczka, która zadała ostateczny cios, przeglądała wszystkie wydobyte strzały, żeby zabić czymś oczekiwanie na otwarcie skarbu. Gdyby nie znała smoczego, nie zdołałaby trafić w jego słaby punkt.
Niziołek przeciął plombę, puściła bez trudu. Chwilę siłował się z zardzewiałym zamkiem, gdy zapadki nie chciały przeskoczyć, ale przez całe swoje życie nie spotkał zamka, który by mu się nie poddał. Podobnie było w tej sytuacji. Kłódka otworzyła się.
— Wszyscy gotowi? — zapytał resztę drużyny, a potem otworzył skrzynię.
W środku znajdował się mokry piach.
Siedzący na kamiennych schodach stary rycerz w poszarzałej zbroi zaśmiał się gorzko.