Dzisiejszy tekst jest efektem wyzwania. Dawno temu brałam udział w wyzwaniu “Piszę codziennie” (w sumie w 2 edycjach) u Krzysi Bezubik.
Wróciłam sobie do tego wyzwania i postanowiłam pisać. Codziennie. A bardziej realnie – co drugi dzień.
Piszę
— Oddaj, nie bądź niemądra.
— Spierdalaj.
Kobieta wcisnęła pakunek w kieszeń kamizelki. Kawałek turkusowej wstążki wciął się w zamek błyskawiczny. Balansowała na śliskim głazie, błoto naokoło tliło się gryzącym dymem, ale gdyby powiał wiatr, ogień rozbuchał by się na nowo.
— Daj to i cię wyciągniemy. Bo się tu udusisz.
— Nie dam — warknęła. — Sama stąd wyjdę. Idźcie sobie!
— Jedyna droga jest tędy — do pierwszego dołączył drugi głos. Starsza, korpulentna kobieta wspierała się na kijku narciarskim. — Ale musisz zapłacić.
— To moja ziemia — syknęła zła. — Zejdźcie mi z drogi!
— Oddaj księgę jak proboszcz grzecznie prosi — kontynuowała tamta. — To zapomnimy o sprawie.
— To nie jest księga tylko notes, kretynko. Mój notes.
Ciemne chmury krążyły po niebie, ale zapowiadały raczej kolejny wiatr, a nie deszcz. Nie padało od bardzo dawna. Kobieta na kamieniu poprawiła długą spódnicę, aby ciaśniej owinęła się wokół jej nóg. Spojrzała na swoje bose stopy. Gdyby nie zgubiła po drodze croksów, poszłaby w drugą stronę. Kawałek po żarze, ale z nędzną ochroną.
— Chyba nie chcesz zginąć przez głupi zeszyt? — zapytał proboszcz poprawiając maskę na twarzy. — Spalimy go wspólnie podczas wieczornej mszy i zapomnimy o całej sprawie, a jutro wszyscy pomogą ci odbudować chatkę.
— Do jutra ogień zajmie teren świątyni — warknęła. — Skończyła się pianka gaśnicza, a deszczu nie będzie przynajmniej przez trzy dni.
— Wiedźma, znowu rzuca klątwy! — krzyknął ktoś trzeci wychylając się zza pleców starszej kobiety. Cała wieś tłoczyła się na wąskiej ścieżce między wypalonymi krzakami.
— Nie wiedźma, tylko w internetach wyczytała — odpowiedział inny głos.
— Cii, nie złorzecz.
Podniosła się wrzawa i każdy przekrzykiwał każdego. Wtedy proboszcz zdjął na chwilę maskę i zawołał coś w stronę kobiety. Ona przyglądała się przez dłuższą chwilę, po czym skinęła głową. Zeskoczyła z kamienia i poszła w stronę ludzi.