Tylko kilka sekund dzieliło ich od roztrzaskania się o powierzchnię asteroidy.
Pilot założył się z nawigatorką, że pobiją rekord. Z jej wyliczeń wynikało, że nie dadzą rady. Prędkość kątowa była za duża na możliwości ich statku. Zgłosiła swoje zastrzeżenia. Pilot machnął ręką i wyszczerzył się do niej złośliwie.
— Cykorzysz?
Zacisnęła zęby i wprowadziła obejście kontroli nad statkiem. Stery były jej.
— No zgłupiałaś! Oddawaj!
Pilot wprowadził swój kod i ponownie sterował statkiem.
Ale było za późno.
— Symulacja stop — instruktorka odłączyła parę rekrutów od sprzętu. — Co wy najlepszego wyprawiacie?
— To jej wina — pilot syknął.
— Chcę dowodzić — odparła nawigatorka. — On się nie nadaje.
Zupełnie jakby spoglądała na podobny dialog, który miał miejsce w przeszłości, w mojej dawnej firmie. 🙂
No cóż, przyznaję się, inspirowałam się “etyką pracy” w korporacjach i im podobnych 🙂
Wdepnęłam akurat na ten post nie znając Twojego bloga, muszę się przyjrzeć bo kompletnie nie wiem o co biega:D
Rozgość się – mam sporo opowieści, a będzie ich znacznie więcej 🙂
Sytuacja ta oprócz walki o tron, przypomina mi o tym, że na szczęście pracujesz całe życie, a na nieszczęście (czyt. zwątpienie, słabość) sekundę. Szkoda, że zamiast MY, jestem tylko JA.
“Szkoda, że zamiast MY, jestem tylko JA.” – chodzi o to, że ogólnie czy w tym konkretnym przykładzie? Bo jeśli to drugie, to te postacie są przemyślane w ten sposób (będzie ich więcej w powieści, z którą się użeram od jakiegoś czasu). Jeśli to pierwsze… C’est la vie, niestety…
oczywiście chodzi mi o ogólne postrzeganie. W wykreowanych światach często jest odwrotnie, tak jakbyśmy tego pragnęli w naszej rzeczywistości, ale nie mieli odwagi zrezygnować z przyjemności bycia “czyimś panem” 😉
będę wpadał i czytał dalsze losy tej dwójki 😉