Późną nocą, jak coś tam na niebie widać między chmurami, najlepiej mi się wraca do Oblatywaczy. Dziś krótki fragment od strony kadetów. Wszystkie pozostałe teksty możecie znaleźć pod tym linkiem.
Szkolenie
— Przez najbliższy tydzień będziecie pracować na budowaniu zaufania w waszych zespołach. Każdy dostał fragment kodu potrzebnego do uruchomienia statku. Żeby to zrobić musicie mieć cały kod. Bez tego nie wrócicie na orbitę. W jaki sposób zdobędziecie te kody, to już wasza sprawa, ale musicie wiedzieć, że za tydzień i dwie godziny prom wybuchnie, chyba, że uda się wam go wyprowadzić z atmosfery.
Pułkownik Raff patrzyła na zgromadzonych w ładowni kadetów. Widziała już pierwsze odpady tego ćwiczenia. Dwie kadetki bardziej zainteresowane sobą niż rozkazami, dowódczyni nie mogła zrozumieć jakim cudem Akademia wypuściła w teren takie ułomne egzemplarze. Była też dwójka z linii Nawałnicy, największe rozczarowanie roku, obecnie przepychające się w szeregu jak dwójka dzieci.
— Spokój! Każdy zespół zostanie zrzucony w innym miejscu wyspy. Od momentu lądowania do powrotu na stację nie obowiązuje was regulamin, ale za próbę ucieczki wylatujecie ze szkolenia.
Ostatnie zdanie zdyscyplinowało kadetów, bo wreszcie stanęli na baczność i skupili się na przełożonej. Jednak Raff skończyła oceniać przydatność zespołów. Do jej oddziału trafi może czwórka z obecnego rocznika. Resztą może się zająć inżynieria. Ten rocznik nie zapowiadał żadnych przełomowych odkryć.
Pułkownik dała sygnał do zrzutu i wróciła na górny pokład.
Czy to opowiadanie należy do science-fiction czy to tematyka katastroficzna? Pytam, bo dość osobliwa tematyka:-)
Jak otagowane, czyli sci-fi. Ale taki klasyczny.
I co dalej?! 🙂
Cała historia będzie w książce – a to taki teaser 😉
Widzę, że muszę sporo nadrobić 😉