Jeden z ostatnich spokojnych miesięcy jakie mam, żeby pisać bez stresów, a ja tak bardzo jestem w tyle, że nawet nie wiem, jak to wytłumaczyć.
Tak pokrótce
W czerwcu było kiepsko, do kalendarza inspiracji zajrzałam tylko raz i zrobiłam plan opowiadania, które w mojej głowie naprawdę było świetne i pomysłowe, ale… go nie napisałam. Może w końcu się w sobie zbiorę, zwłaszcza, że wystarczy rozpisać punkty.
Przeczytałam więcej książek niż powstało recenzji. Bo aż dziesięć, ale tylko jedna z nich będzie miała wystawioną opinię jakoś na początku lipca. Miałam ją napisać dużo wcześniej, ale z racji tego, że jest też drugi tom, miałam najpierw go przeczytać i dopiero zrobić łączone podsumowanie. Nie przeczytałam. Zrobię tylko pierwszą część.
Kilka tekstów było
Pojawiły się dwie nowe części PANIK: jedenasta i dwunasta. Muszę dorzucić 3 rozdział w formatach epub i mobi. W facebookowej ankiecie zagłosowaliście, że dalej mam udostępniać pdf, więc tak będzie.
Napisałam też dwa opowiadania ze świata Oblatywaczy:
A potem zaczęłam czytać cudze opowiadanie z podobnymi koncepcjami i naszło mnie “typowe” zwątpienie. Chodzi mi o to uczucie, gdy wpadasz na genialny pomysł, a potem nagle się okazuje, że już był przynajmniej kilka razy. Na szczęście już udało mi się je zwalczyć. Nie porzucam projektu, o nie.
Co mi znowu nie wyszło
Dalej nie mam pomysłu, jak wrzucić Szafirową na stronę, żeby projekt miał ręce i nogi i żeby wiadomo było, o co chodzi. Jeśli ktoś ma jakąś propozycję, z chęcią wysłucham.
Ciągle zastanawiam się nad harmonogramem PANIK, co ile publikować kolejne części i w jakie dni najlepiej.
Nie skończyłam drugiej bajki, a jeszcze trzy powinnam napisać. No i czas mi się kończy. Każda z nich ma już swojego bohatera i zalążek historii, ale podobnie jak z opowiadaniem na podstawie ćwiczenia z kalendarza… nie idzie mi napisanie. Chyba powinnam się już dawno pogodzić, że jestem “pantserem” a nie “plannerem”… I żadne lekcje pisarskie tego nie zmienią.
Zastanawiam się nad kolejnym kalendarzem – czy również ma mieć tyle ćwiczeń, czy może jedno, większe?
I tak sporo rzeczy zrobiłaś, lepiej ci ten czerwiec poszedł niż mi.
Znam to uczucie zwątpienia, bo ktoś inny już to napisał, poza tym pewnie lepiej itp. Ale poddawać się nie można, tylko robić swoje, to że pomysł jest podobny, nie znaczy, że nie ma się czegoś nowego do powiedzenia. 🙂
Jak na mój gust, miałaś bardzo produktywny miesiąc. Mi czerwiec upłynął pod znakiem kończenia pracy magisterskiej, więc nawet nie próbowałem zaczynać żadnego pisania, aby się nie rozpraszać.