Ten tekst jest efektem tego, że w piątek o 7:15 przypomniałam sobie, że Kasia z Powieściologii prowadzi live z pisaniem. W poniedziałek dołączyłam już za późno i tamtego tematu nie liznęłam, ale ten konkretnie mi się podoba.
Wprawdzie zastosowałam pewien oczywisty zabieg, ale dopiero ostatnio do mnie dotarło, że to co dla mnie jest oczywiste (nie tylko w literaturze) rozumie tylko ten niewielki, bo niebieski odsetek społeczeństwa.
Walizka
Chyba wszystko spakowałam. Rozglądam się po pokoju po raz dziesiąty albo piętnasty. Ale tyle rzeczy mogłabym jeszcze upchać! Może bullet journal, ten niepodróżny? I cały piórnik z mazakami, taśmą washi i naklejkami.
— Nie będzie gdzie z tego korzystać – ucina moje rozmyślania. – Za pół godziny wyruszamy. Proszę, pospiesz się.
Wbiegam nerwowo do łazienki. Zajrzę do niej jeszcze trzy razy, w tym ostatni, gdy już będę łapać za klamkę. Zerkam na zdjęcie na ścianie. Cała rodzina uśmiecha się do mnie w wymuszonym uśmiechu, takim typowym na pozowanej fotce.
— To ci niepotrzebne. – Stoi tuż za mną. Czuję dreszcze na karku, ale nie jest to nieprzyjemne uczucie.
Przytakuję i przechodzę jeszcze raz przez wszystkie pomieszczenia. Okna zamknięte, gaz zakręcony, kontakty zabezpieczone, woda dla kotów jest, a śniadanie jadły. Trochę skręca mnie z głodu, ale nie zmuszę się do posiłku. Nawet nie mam za bardzo co zjeść, poza płatkami kukurydzianymi. Po chwili namysłu nalewam sobie kranówki do ukochanego kubka. Zimna, słodka woda, minimalnie zanieczyszczona starymi rurami, ale na filtrowanie szkoda mi czasu.
— Pięć minut – przypomina.
Ostatni rzut oka.
— Jestem gotowa — stwierdzam. — Nie zapytam, bo pewnie każdy to robi, a i tak się zaraz dowiem.
— Nie, to nie boli. Po prostu wyjdziemy — odpowiada Śmierć.
Coś takiego. Myślałam, że to wyjazd na wakacje, a tymczasem…
Tylko po co te wszystkie rzeczy? One już tam niepotrzebne. Zbędny ciężar.
Czy to tak z przyzwyczajenia? I skąd taki ponury temat?
“po co te wszystkie rzeczy?” – siła przyzwyczajenia. Czy ja wiem, czy temat ponury? Kwestia interpretacji.