Jak wspominałam ostatnio na Instagramie, zaczęłam tworzyć coś nowego. Ot, taka odskocznia, żeby nie stracić tempa przed lipcem, a przy okazji jest to całkowity eksperyment. Pisane na żywca w modelu Chaotic Pantser. Planowanie pod szablon zostawiam na lipcowego Campa.
Postanowiłam od razu zderzyć ten eksperyment z odbiorcą i tak oto wylądował na Wattpadzie. I muszę przyznać, że podoba mi się ich edytor. Ze strony autora mam dużo udogodnień, których się nie spodziewałam. Jak chociażby listę bohaterów. Jeśli chodzi o gadżety w stylu multimedia… To tylko gadżety, ale pewnie skorzystam z kilku, żeby sprawdzić jak zadziałają.
Na razie jednak zima
Miałam ten projekt jakoś w tym tygodniu puścić do publikacji, ale na razie się wstrzymuję. Surówkę muszę choć z raz przeczytać, a przy obecnej pogodzie moje neurony się zbyt przegrzewają. Zwłaszcza, że mam jeszcze parę innych tekstów do ogarnięcia, parę książek do przeczytania i marudnego członka rodziny, który po raz pierwszy ogarnia co to upał.
Coś na ochłodę
Na razie nie pojawił się żaden vlog, bo po prostu nie jestem w stanie wyjść na balkon (chyba że wczesnym wieczorem nie zjedzą mnie komary), a w domu panują egipskie ciemności za zasłonami typu “blackout“. Nie mam za bardzo gdzie nagrywać z takim sprzętem jaki mam.
Kolejny rozdział PANIK już czeka na ostatnią poprawkę przed publikacją, więc tu akurat terminarz się nie zmienia. Premiera w Dzień Ojca.
Na razie to tyle z mojej strony, idę schować głowę w lodówce.
Trzeba przeczekać te upały.